Zapewne nie raz zdarzyło Ci się usłyszeć, iż wielu ludzi utożsamia Bitcoina (BTC) z nielegalnym handlem i narkotykami. Czy wiesz, skąd to wszystko się wzięło?
W tym artykule dowiesz się:
- Czym był tzw. jedwabny szlak
- Kim był twórca Silk Road
- Jaką rolę odegrał Bitcoin w czeluściach darknetu
- Dlaczego naszym zdaniem etykieta ta została niesłusznie przyczepiona do Bitcoina
Silk Road – co to?
Jedwabny szlak (Silk Road) był serwisem, który tworzył największy na świecie
rynek nielegalnych produktów oraz usług. Witryna została założona w 2011 roku, funkcjonowała w tzw. internecie w internecie, czyli deep webie – w ten sposób była ona ukrywana przed zwykłymi laikami. Skrywano ją za adresem sieci TOR, miało to zapewnić pełną anonimowość jej użytkownikom.
Silk Road stanowił market wyposażony zarówno w produkty, jak i usługi. Jej twórca (bądź twórcy, bo tak naprawdę nie rozwikłano tego, kto stał za
Silk Road, czy była to jedna osoba, czy grupa osób) prawdopodobnie chciał stworzyć
wolny rynek, na którym można byłoby nabyć wszystko. Miał to być
market poza kontrolą władz. W ofercie strony znajdowały się narkotyki, leki na receptę, fałszywe dokumenty itp. Szacuje się, że roczne przychody
Silk Road wynosiły około
15-20 milionów dolarów.
Dread Pirate Roberts – twórca Silk Road
Założyciel jedwabnego szlaku w sieci znany był jako
Dread Pirates Roberts. Do tej pory nie wiadomo, czy pod tym kryptonimem kryła się jedna osoba, czy grupa osób. W październiku 2013 roku
FBI zatrzymało
Rossa Ulbrichta – człowieka podejrzanego o stworzenie Silk Road. Podczas akcji schwytania przestępcy, przeprowadzonej w bibliotece publicznej w Glen Park w san Franciso, przejęto laptop Rossa Ulbrichta i skopiowano wszystkie dane na nim się znajdujące, miały one być niepodważalnym dowodem na to, że był on
twórcą Silk Road. Czy aby na pewno? Zaledwie miesiąc po jego zatrzymaniu strona powróciła z dodatkowym oznaczeniem, jako
Silk Road 2.0. Zdołano ją zlikwidować dopiero rok później w wyniku międzynarodowej operacji, której głównym celem było namierzenie i skasowanie tym podobnych witryn.
W 2015 roku rozpoczęto proces przeciwko
Rossaowi Ulbrichtaowi. Jego prawnicy usilnie podtrzymywali swoje stanowisko, iż nie jest on tak naprawdę człowiekiem o kryptonimie
Dread Pirates Roberts. Twierdzono również, że rzekome dowody znajdujące się na laptopie
Rossa Ulbrichta zostały wprowadzone tam przy pomocy sieci
peer-to-peer. Co ciekawe wskazywano, że
twórcą Silk Road może być
Mark Karpeles, założyciel giełdy kryptowalutowej Mt. Gox. Jak powszechnie wiadomo, w tamtych czasach ogłosiła ona bankructwo, pieniądze zaś po prostu z niej wyparowały... Jeszcze w 2015 roku Ross Ulbricht zostaje skazany na dożywocie, przyznaje się wówczas do tego, że rzeczywiście
założył stronę Silk Road, jednak jego rola ograniczyła się wyłącznie do tego, twierdził bowiem, że
administrował ją zupełnie kto inny. Swoje zdanie popierał tym, że w był to dla niego tylko pewny eksperyment, który wymknął się spod kontroli.
Rola Bitcoina w czeluściach darknetu...
Cały
mechanizm funkcjonowania Silk Road polegał na ty, że użytkownicy strony wysyłali
bitcoiny (jako formę zapłaty) do jej administratora. Ten zaś zamrażał owe środki i przechowywał je do czasu, aż sfinalizowano transakcję. Dopiero po wykonaniu umowy,
bitcoiny trafiały do sprzedawcy. Administrator pośredniczył pomiędzy kupującym a sprzedającym. Oczywiście obie ze stron transakcji nie obawiały się o niestabilność wirtualnej monety, ponieważ różnice cenowe (od momentu ich zamrożenia) były pokrywane z
funduszy Silk Road. W momencie zatrzymania Rossa Ulbrichta FBI przejęło z jego laptopa
144 342 bitcoinów, dodatkowo przechwycili z jedwabnego szlaku około
29 657 BTC. Co stało się z przejętymi bitcoinami? W 2014 roku amerykański rząd wystawił na licytację
29 657 bitcoinów. Sprzedano je wówczas za kwotę
17 milionów dolarów.
Etykieta złej sławy Bitcoina – dlaczego nie jest słuszna?
Przez głośną aferę z
Silk Road cały świat dowiedział się o Bitcoinie. Stąd też przylepiono mu łatę narzędzia wykorzystywanego przez czarny rynek. Do dziś można usłyszeć, że Bitcoin utożsamiany jest z nielegalnym handlem. Cała ta sprawa wpłynęła bardzo źle na wizerunek wirtualnych monet. Niektórym osobom
przysłoniła to oczy na zalety Bitcoina, a przecież wszystko może mieć
dwie strony medalu, zależnie od tego w czyich rękach się znajduje. Dla niektórych nóż to funkcjonalne rzecz używana w kuchni, dla innych stanowi narzędzie zbrodni. Patrząc, chociażby na ten przykład widzimy, iż
etykieta ta została niesłusznie przypięta.