Wzbudzający wiele kontrowersji projekt OneCoin odpiera wszelkie zarzuty, które spadły na niego w ostatnim czasie. Jego przedstawiciele twierdzą, że nie mają nic wspólnego z cechami piramidy finansowej lub schematu Ponziego.
Schemat Ponziego a piramida finansowa
Często schemat Ponziego jest mylony z piramidą finansową –
są to dwa różne mechanizmy. Piramidy są najczęściej oparte na marketingu w sieci, gdzie stopniowo każdy jej element zyskuje część całego kapitału. Każdy kolejny uczestnik piramidy "rekrutuje" do niej potencjalnych inwestorów. Koniec końców piramidy upadają, ponieważ zaczyna brakować w nich ludzi, którzy mieliby z niej czerpać zyski.
Projekt Ponziego jest nieco inny. Bazuje on na zasadzie "zabierz jednemu, aby dać drugiemu". Ci, którzy zainwestują w projekt najwcześniej, uzyskują potem przychody oparte na inwestycjach, do których doszło po pewnym czasie. Ponadto, w tym modelu istnieje zdecydowany "lider" całego przedsięwzięcia. To on kontaktuje się ze wszystkimi inwestorami celem namawiania do wejścia w ten biznes.
Szczegóły sprawy OneCoin
W kwietniu OneCoin znalazł się na cenzurowanym po tym, jak duchowni z wyspy Samoa odbyli rozmowy z przedstawicielami firmy. Ich efektem było oświadczenie wyspiarskiego banku centralnego, który nazwał ten projekt
"hybrydą schematu Ponziego i piramidy". Ponadto oskarżył firmę o pranie pieniędzy
"od Nowej Zelandii aż po Samoa". Drogą do celu miały być właśnie kościoły i świątynie.
W oświadczeniu OneCoin kategorycznie zaprzecza tym stanowczym oskarżeniom.
Podkreślmy jasno, że OneCoin nie posiada siedziby, przedstawicieli ani pracowników na wyspie Samoa oraz w Nowej Zelandii. Funkcjonuje za to restrykcyjna polityka AML (Anti-Money Laundering) oraz CFT (Combating the Financing of Terrorism), jak również KYC.